Nikt walczyć im nie kazał.
Sami za broń chwycili.
Za wolność w bój ruszyli.
Rolnicy, poeci wszyscy jak leci.
Nikt kuli nie żałował.
I gdyby sam Bóg czas im cofną.
Powtórnie w bój by ruszyli.
Życie z własnej woli poświęcili.
nic ich decyzji już nie zmieni.
Wśród kul, krzyków i krwi.
Korony swej Polacy bronią.
Mężne są kosynierów oddziały.
Rękę każdemu kto po koronę ich sięgnie odetną.
Próżno szukać trwogi na ich twarzach.
Jedynie gniew odnaleźć możesz.
Maszerują po wolność, po zemstę.
Choćby samą Śmierć na końcu powitać mieli.
Nie widzą sensu w życiu bez wolności.
Bez Polskości, za którą ginąć są gotów.
Więc z domów ruszyli i rodziny zostawili.
Bo Matka ich do siebie wzywała.
I ruszyli ku pomocy.
Orła z klatki wypuścili.
Pazury zaostrzył i ruszył na wrogów.
Nie zniesie on życia w niewoli.
Choćby umrzeć miał, nie wróci do klatki.
Oni twojego domu bronili.
Wszyscy już za Ciebie zginęli.
Więc podziękuj mi szczerze.
Nie ma już takich ludzi na świecie. Napisane przez Robin
dnia lipca 12 2015
|