Bierzcie sępy,
bierzcie kruki,
rozerwijcie ją na sztuki.
Węże,
żółwie i skorpiony.
Język w ciele zatopiony.
Łuski jak na krokodylu.
Śmieje się łaskawie,
przy przysięgłych ławie.
Ślepia swoje wybałusza.
Mowa jakaś nie ta,
to zdradliwa jest kobieta.
Chuda niczym palec,
nazywają ją zuchwalec.
Wejdzie w ciebie i rozgryzie.
Bierzcie sępy,
bierzcie kruki,
rozerwijcie ją na sztuki!
Za machlojki,
za zabawy.
Uwodzenie świadków ławy.
Ciężkie sznury tnijcie w pęta,
koło wieście jej na mętach.
Czas katuszy szybko ruszy.
Wydajemy samosąd,
wydajemy moja głowo.
Uczucia budujmy na nowo.
Żadne śledzioryje, krętonogi,
nie zamydlą nam już drogi,
nie jesteśmy już tym samem.
Nie poddamy się i amen.
My już stali i wytrwali,
już nie zwiedziesz nas w tej sali.
wisisz, widzisz?
Wisisz już nad trumną
z mądrogłową swoją dumną
Niema nas,
zniknął czas,
zabrał w las.
Tak kończymy te obrady,
nad kobiety wrednym losem,
co z zadartem chodzi nosem.
Koniec już żywota tego,
za nie jedno straconego,
Sąd czas wezwał nas.
Ukończymy dzisiaj dzieła.
Narodzimy dziś twardziela
z gipsu kości już nie zazna on litości.
Samaś panią swego losu.
chcesz go ugryźć?
gryź bez głosu.
On już życia Ci nie poda,
nie dla ciebie taka droga.
Uczuć to już kres.
Bierzcie sępy,
bierzcie kruki,
Rozerwijcie ją na sztuki! Napisane przez Przemek
dnia marca 23 2016
|
dnia marca 25 2016 00:15:55
dnia marca 25 2016 00:23:20
dnia marca 25 2016 09:33:58
dnia marca 25 2016 11:44:05
dnia marca 25 2016 14:33:50